jednak przyszła. Sypie śniegiem aż miło, w 2 godziny zrobiła burej jesieni eleganckie białe futro.
A moje plasticzane - wstyd powiedzieć - nieprzygotowane na zimę. Fairy jeszcze pomyka w letniej sukience. No wstyd no.
Coś tam bąknęła, że zimno, że może by sweterek jakiś albo lepiej - puchowa kurtka i śniegowce, ale kto by słuchał tego marudzenia ;)
Wykańczam dopiero lżejsze części garderoby, nie było kiedy zrobić czegoś prawdziwie zimowego. Ale ale - obowiązkowa czapa i szalik i pewnie jeszcze jakaś ciepła bluza - się znajdzie. Niedługo.
Na dniach.
Jak znajdę chwilę :) bo wsiąkłam znów w dłubanie graficzne ^_^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
będzie mi miło :)