i dziś nie będzie. Wyszło jak zawsze czyli nie wyszło.
Co prawda zaczęłam dzień dobrze, przygotowałam do zszycia 9 bluz (taaaaak. wpadłam w szał bluzowy, doskonalę umiejętność równego i szybkiego zszywania, przyszywania, naciągania etc. a i tak na razie nie mieszczę się w założonym czasie ;) ) a potem było jak zwykle czyli - a może tak pranie wstawić kurde święta zaraz burdel na chacie to chociaż to pranie... a w sumie obiad jeszcze, sam się zrobi, zupa tylko to tak szybko pokroję dorzucę przyprawię, oooo a tu deska do prasowania jest, żelazko jest, fafnaście koszul i swetrów M do wyprasowania leży od tygodnia, SERIAL online do oglądania na musi już jest, to machnę tak szybko szybko w jeden odcineczek całe pranie i już będę szyć... Wrobiłam się sama. Z kieratu wypięłam się o 17 tylko po to, żeby zauważyć, że już ciemno, że zapomniałam zrobić zdjęcia, że przecież jeszcze zaliczyłam spacer, 10 minut ale był, a można było plastiki na szybką sesję pod blok rzucić - zanotowałam też bezwiednie niemal, że śnieg, którym to się chwaliłam ostatnio - był znikł, z wczorajszym deszczem. Na sesję zimową muszę więc poczekać. Właściwie to krzywdy mi to nie robi, nadal nie mam potrzebnych a obmyślonych ałfitów ;) Pytanie tylko czy w tym świątecznym szale dam radę to wszystko udziubać? (przed Nowym Rokiem? PO???)
Uszyłam, żeby nie było, uszyłam 4 bluzy :) reszta jutro, bo przy niedzieli nie wypada prac domowych odbębniać, więc ani gotować nie muszę, ani prasować, ani NIC, tylko przyjemności. Kawa raz, serial dwa, szycie trzy. I nawet da się to pogodzić w jednym czasie...
A na następny weekend batogami się osobiście pogonię, jak jeszcze raz przyłożę rękę do czegokolwiek poza szyciem od piątku wieczór do poniedziałku rano. O.
Oby się jutrzejsze plany szyciowe udały, będzie 9 bluz hłe hłe :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
będzie mi miło :)