niedziela, 24 listopada 2019

Niedzielnie

Pierwsza pracująca niedziela prawdziwie wolna, weekend w sumie, bo wczoraj też posiedziałam przy maszynie. Całkiem możliwe, że przez choróbsko. Jaki by jednak powód nie był, było całkiem pracowicie:





Zamówienia...



 Fajna bluza wyszła



I trochę starsze zdjęcie crop top + legginsy pseudoskórzane. Ja nie wiem, każda partia materiału inna, jeden był matowy, drugi błyszczący, trzeci z fakturą inną chociaż nadal niby ekoskóra pseudo wet look, i każdy się inaczej szyje. Przy tych dostałam wściku, igła do jerseju nie daje rady, przepuszcza co chwilę, zwykła absolutnie już, igła do skóry też nie, muszę przeszywać po kilka razy w tym miejscu, gdzie się przepuści szew, jak jest stabilniejszy to jakoś idzie, a z podklejaniem i papierem nie chce mi się już bawić, prędzej nie będę z tego szyć. Skaranie...
A szkoda bo tak ładnie wyglądają.

Nikt nie widzi bałaganu ;P


Powinnam już spać, ale jakoś tak...  Jak zawsze XD

Nana - dziękuję :) za wszystko :)

sobota, 23 listopada 2019

Gorzkie żale

1. Mam pracę.
2. Nie mam czasu.
3. Nie mam już babci.
4. Mam jakiegoś paskudnego wirusa, który drugi tydzień zatruwa mi życie, mi i chłopakom na tyle, że małż jest od tygodnia na l4, pierwszy raz od 10 lat, synal też w domu od tygodnia, a ja się właśnie rozłożyłam po długiej walce. Lekarze olewają, każą brać naproxen i do roboty... a ja umieram z gorączką 39,5 i nie mam jak oddychać. W poniedziałek chyba zmienię lekarza, albo zamorduję starego, co w sumie i tak wymusi zmianę.
5. Mam nowe materiałki i dziką ochotę na szycie.
6. Nie mam nowej lalki ;D jeszcze, ale szykuje się preorder na chibi Poulpy i tak mnie kusi, tak kusi... chociaż w sumie połowa z tych, które już mam, jeszcze nigdy się na blogasku nie pokazała...
7. Mam lalki na sprzedaż, główki i całe. Minifkowe główki wszystkie do sprzedania, lalki dal Chenille du Jardin, DeLorean i Galla, lati yellow Joy. szczegóły na pmkę, mailem albo na fejsie :)
8. Nie mam sweterków dla dziewczynek na zimę, a chciałabym mieć. Robione na drutach, nie szyte. We wzorki albo w warkoczyki. Ktoś coś? skala barbie/blythe oraz minifee.

Fotki z archiwum etsowego, chyba ich nie było jeszcze. I idę szyć ;)





czwartek, 31 października 2019

Jesiennie

 Krótko i treściwie dziś - jesiennie się zrobiło, June zażyczyła sobie sweterków we wszystkich kolorach jednorożca i jakichś sukienek, bo się okazało że no nieeeeeee maaaaa sieeeeeeee w coooooo ubraaaaaać... Na upartego można powiedzieć, że się wyrobiłam w temacie, chociaż sweterkowy szał jeszcze się nie skończył, a sukienki i spódniczki i bluzeczki do kompletu już się zaczęły a skończą pewnie latem XD Wstępnie prezentujemy ukończone i częściowo sprzedane już sztuki :)  mój faworyt jako pierwszy, no przepiękny jest na żywo...











Nikt mi na słowo pewnie nie uwierzy jak powiem, że nie mam czasu? Nie mam czasu :( na nic. Ostatnie 3 tygodnie mnie znów przemieliły, biegałam załatwiałam przygotowywałam się i teraz od etatu dzieli mnie tylko dziś - albo będzie albo nie. Idę się dowiedzieć co wypadło, jak tylko dopiję moją ostatnią "wolną" kawę ;)
A tyle sobie planowałam, tyle chciałam zrobić, jak tylko się zacznie przedszkole, jak już będę miała te pół dnia dla siebie, nareszcie, na co tylko chcę, i zamiast tego miałam wściekły wrzesień i wściekły październik i co dalej zależy od dziś, ale spodziewam się, że od poniedziałku się zaprzęgnę do kieratu etatu i o spełnianiu marzeń i planów dalej będę mogła sobie tylko marzyć. Już nawet nie planować, bo wątpię, żebym wygryzła więcej niż godzinę wolnego, gdzieś między północą a pierwszą... XD chociaż ten etat to fajny i to takie moje zawodowe marzenie, w sumie się spełni, o ile, więc też się cieszę (tak, trochę na zapas, ale to raczej kwestia godziny na potwierdzenie ;)) ... Ech. Nie dogodzisz ;)
W każdym razie idą kolejne zmiany, chciałam napisać, że od 6 lat nie było spokoju, ale jak dobrze pomyśleć to od 8, a jak sięgnąć pamięcią dalej to w sumie trzebaby przywołać studenckie czasy, kiedy może i było ciekawie, ale nie aż tak, żeby trzeba było co rok życie od nowa układać bo "coś". 
I ten brak stabilności trochę mnie męczy. Niby wszystko jest ok, niby jak powinno, ale co chwilę wyskakuje to coś, co każe się zastanawiać na serio - co dalej i dlaczego nie tak jak sobie umyśliłam i do czego się szykowałam.
No. Ulało mi się, dopiję kawę i idę po wyrok ;)

poniedziałek, 7 października 2019

Czarodziejka na wczasach


Nawet czarodziejki potrzebują przerwy od codziennej harówy i jak każdemu marzy im się wyjazd w inne miejsce, gdzie będą mogły pobyć kimś innym nie sobą, zobaczyć coś nowego, może nawet trochę odpocząć - od codzienności oczywiście. Moja mała zielarka też wyjechała, na jeden dzień, ale lepsze to niż nic. Nazbierała przy okazji nowych ziółek i inszych korzonków i artefaktów tłumacząc mi, że to akurat jest przyjemność niezależnie od miejsca i czasu, a poza tym drugi raz tu przyjedzie może za rok i szkoda zmarnować taką okazję, a przecież do roboty trzeba wrócić, a robota ta będzie łatwiejsza z tymi oto ziółkami, korzonkami etc... Machnęłam ręką, na zboczenie zawodowe nie ma rady. Popływała też nago w jeziorze, bo woda przecudownie ciepła i czysta, i poopalała się na golasa, bo wyschnąć trzeba, ale z oczywistych względów tych części rozrywkowych nie pozwoliła obfotografować ;)

Wspominki z wakacji, wydawało by się, że przecież dopiero co były, a tu już październik i przymrozki za oknem. Tym bardziej cieszy mnie ta jedna, jedyna na razie, wycieczka z lalką w plecaku.
Okazja była też i taka, że uszyłam jej secik i tak mi się spodobał, że siedziała sobie w nim i wyglądała pięknie. I jak już siedziała i wyglądała, to można było ją bez problemu i czekania zapakować na zdjęcia, bo jak się okazuje największym problemem dla mnie ostatnio w robieniu plenerków jest nie brak okazji, brak czasu, brak aparatu czy zdolności (tych nie przybyło ale chyba bardzo źle też nie jest), ale - brak UBRANEJ KOMPLETNEJ lalki. A na minutę przed wyjściem szukanie jej wszystkiego łącznie z głową nie jest tym, na co mam czas i ochotę. I jakoś tak mija mi dzień za dniem, spacer za spacerem, a lalki jak gołe były (sic!) tak gołe są.

Pierwsza fota studyjna, dla sprawdzenia tła ;)







Taka ładna skarpa była ;) Modelką jest June, czyli minifee Alicia, mejkap mój, ciuchy moje, biżu i torba też moja :) wig od natrume.

piątek, 20 września 2019

Gdzie to lato?

Nie mam pojęcia kiedy minęło, dlaczego tak szybko i dlaczego w ogóle już po, ale chyba co roku się z tym pogodzić nie mogę. Nie lubię zimna i już. Moje plecy też nie, od tygodnia mi mówią, że przyszło zimno i one nie. Nie i już . I jeszcze bardziej nie. I chyba przydałyby sie znów zastrzyki :( 

A w międzyczasie, kiedy mnie nie było, trochę szyłam, może nadrobię później, ale ostatnio ostatnio takie legginsy dla minifee zrobiłam.

O.




















Jak również zaczęłam sweterki wszelkiej maści:



Pozatymco.
Lato było wyjątkowo łaskawe, że ja cokolwiek wtedy szyłam to cud jakiś, bo w domu byłam zdecydowanie tylko zjeść umyć się i spać, no czasem jeszcze ugotować coś na szybko. Fajnie było :) nawet upały +38,5 mi się podobały, natomiast to co teraz jest za oknem, czyli +6,4 zdecydowanie jest wybrakowane, o co najmniej 20 stopni :/  humoru mi nie poprawia też to, że zostałam sama, mąż w pracy poza domem, synuś mamusi poszedł do zerówki i już się zadomowił na tyle, że żąda, żeby go zaprowadzać wcześniej, bo "nie ma czasu się z dziećmi pobawić" XD a ja do teraz sprzątałam powakacyjnie i przedjesiennie i naprodukowałam milionpińcet słoików słoiczków i kanek dżemów śliwkowo-czekoladowych oraz cukiniowo-pomarańczowych. Mówię Wam, nie zna Ziemia lepszego dżemu niż pomarańczowy z cukinii... oraz nutella śliwkowa ;) Coś tam jeszcze na działce rośnie, może jeszcze jeden rzut pomarańczowego uda mi się zrobić :) 
Oraz co.
Oraz próbuję zredukować lalki. Wystawiłam posta sprzedażowego, długiego, zaczepiło mnie multum osób i mimo że każdej wysyłałam więcej fotek, więcej opisów, więcej czegośtam, to z tych wszystkich osób jedna przygarnęła laleczkę, reszta umilkła i nie odpisuje nawet na moje pmki :( smutne to, myślałam, że chociaż na tyle kultury netowej można liczyć, na "wiesz co jednak nie kupuję" a nie milczenie i zlewanie pmek. A przecież łatwiej napisać niż zadzwonić czy odmówić prosto w oczy, ale no nieważne. A lalki przecież mam zadbane, niebawione bo ofc kupiłam i natentychmiast straciłam zainteresowanie, to się chyba nazywa kupowanie kompulsywne XD a druga sprawa to taka, że potrzebuję ich mieć mniej, no bo nie mam czasu na wszystkie oraz trzecia po prostu potrzebuję gotówki. Na kolejne XD ;) Tak że ten, niedługo się pojawią i tu posty sprzedażowe, jako że chyba i ja wracam do blogowania z racji beznadziei na dworze oraz odzyskania jakiegoś tam kawałka dnia dla siebie. O ile nie zeżre mnie etat, bo czekam na decyzję również ;)  
To do później ;)

środa, 5 czerwca 2019

Paste-love

Z opóźnieniem ale pokazuję uzupełniające pastelowe sety do wcześniejszych mori :)







Zła jestem na siebie, maj minął a ja ani zdjęć ani ubranek w sumie nie poszyłam. Za to - pewnie z nudów ;P - kupiłam działkę. Taki wiecie podświadomy przymus, coś siedzi w mózgu i drąży i gryzie i pcha wbrew nam do czegoś - tak i mnie pchało, chociaż przecież ja mam co robić, mam szycie i w sumie mało czasu na nie i na lalki... I spośród kilku, w stanie od "totalny ugór do zaorania" do " przyjemna miejscówa, posiać fasolkę posadzić pomidorka i koniec roboty" wybrałam tą jedną jedyną. To był ten mój zmieniający życie projekt, no i muszę przyznać, że zmienił, chociaż już nie raz przez ten miesiąc się zastanawiałam pocomitobyło... XD
Kto zgadnie którą, ma uścisk ręki prezeski ;)

piątek, 10 maja 2019

Setowy szał

Przyznam się, że to drugi raz w ż(sz)yciu, kiedy robię sety. Pierwsze były z króliczkiem "SomeBunny to love", pamiętam je jeszcze, a teraz kolejne. Jakoś zawsze wszystko szybko szybko i zamiast setów machałam pojedyncze sztuki, co mnie natchnęło teraz do zestawów to nie wiem, ale są, i to ekspresowo zrobione i równie ekspresowo (chyba pierwszy raz w ogóle w szyciowym życiu) obfocone i wystawione. To mi się jeszcze nie zdarzyło...

Proszę Państwa oto miś   :












Tak fajnie mi się je szyło, że dla uzupełnienia zrobiłam kolejne, trochę słodsze tym razem   ale to w następnym poście, rwie mi połączenie z netem, same te zdjęcia wrzucam już chyba piąty raz

A tak fogle to mamy nową koleżankę     czekamy na kolejną    w sensie czy sprzedająca się zdecyduje, bo milczy od środy a ja nie wiem, czy naciskać czy zostawić wszystko życiu, bo w sumie lalek mam chyba już za dużo      oraz robię małą rewolucję w prywatnym życiu, ale wszystko po kolei i jak już będzie załatwione, bo jak to mówi moja siostrunia - "pochwalone - sp... zepsute"