środa, 28 stycznia 2015

Praca praca

Taki widok uprzyjemnia mi pracę:




Nie mogłam się powstrzymać :)
Jest kolejna praca, będą niążki... Dlatego nie mogę narzekać na brak czasu na szycie ;)

wtorek, 27 stycznia 2015

A miało być pięknie...

Wyjazdy gdziekolwiek wprowadzają sporo zamieszania do mojego zaplanowanego na szycie ;) życia. I tym razem nie obyło się bez wpadki, chciałam na szybko skończyć sukienkę dla Fairy, zanim wybędę na 3 dni iiiiii zepsułam. Zszyłam rękawy i boki tak wąsko, że na Fairy za chiny nie chciało wejść, o zapięciu nie wspomnę. Żebyż tylko nie chciało wejść - da się rozpruć i zszyć od nowa, ale ja święcie przekonana, że mam dużo zapasu na szwy, od razu je obcięłam. Nie było już co przerabiać ani nie było czasu na zrobienie nowej góry. Lalki zostały w domu, czego zresztą już po pierwszych 50 km i aż do powrotu żałowałam bardzo.
Ale nie ma tego złego. Przerobiłam porażkę na sukces, po małej modyfikacji spapranej góry skorzystała z niej Franczeska. Nie mam szczuplejszej już lalki w swoim stadzie ;)
Sukienka dla Fairy leży i czeka, teraz przez ten wypadek obszywa się Franca. Jeszcze sporo przede mną, jeśli zrobię to wszystko co mi w głowie siedzi, będzie słodziakowata :)
Foci niet, bo chyba nie służy mi prezentowanie w połowie rozgrzebanej roboty, dalej leży rozgrzebana i na dodatek taki szyciowy babol się przytrafił ;)
Są za to niążki za zlecenie, już mnie swędzą w portfelu, już wiem co kupię, jak w końcu wybiorę się na zakupy :)

środa, 21 stycznia 2015

Prawie jak "Łabędziem być"

Sesja z serii "byłam brzydka i niechciana, będę piękna i pożądana".

Uwieczniłam "kupamięci" z czego powstaje druga sukienka, póki zniszczenia nie są duże.

Była taka: 

Widać już ucięty jeden rękaw :)
I zbliżenie na paseczki, drobne i śliczne




Będzie taka: 






Zdjęcia robione różnymi aparatami, niestety w moim starym a ulubionym nie ma opcji supermakro, którą chciałam się szpanersko wylansować ;) (nom, wiem że nie wyszło ;) , a nowy, który ją ma, z kolei niemal natychmiast rozładowuje akumulatorki. Robienie zdjęć przypomina wyścig formuły 1, kto będzie szybszy - ja ze zdjęciami czy aparat ze zdechem. Ale makro robi cut miut i bajlando, więc czasem się współpraca między nami zawiązuje.
Tak się teraz na maszynie dzieje.

Koniec ogłoszeń parafialnych :)

wtorek, 20 stycznia 2015

Bida z allegro

Wygrałam aukcję. Po kilku dniach oczekiwania na wysłanie przedmiotu przez sprzedającego, bo to a nie w domu, wyśle jak wróci, a to nie dotarł na pocztę, wyszła do mnie w piątek. Dotarła wczoraj. Prosiłam sprzedającego o staranne zapakowanie lalki, żeby się nie połamała. Za 12 zł za przesyłkę (i to najtańszą wybrałam, zwykłą poleconą) spodziewałam się chociaż owinięcia jej czymś w nieruchomą mumię.  Lalka dostała kopertę bąbelkową koniec. Nieładnie.
Śmierdzi trochę fajkami, więc musi iść do mycia razem z kłakami. O dziwo włosy w stanie idealnym, prościutkie, rozczesane, gęste i związane jak widać na foci. Obstawiam, że ktoś je wcześniej doprowadził do porządku, bo to niemożliwością jest takie czyste i porządne kłaki przy tak brudnej głowie, jaką Franca ma. To jest na plus, bo musiałabym sama kołtuna ratować a bojam się trochę takich zabiegów.
Kwiknęłam nieprzyzwoicie jak odebrałam paczkę i cieszę się, że dotarła cała, niepołamana, i że opis "sprawna, cała i zdrowa" ma się do rzeczywistości nawet bardzo dobrze. Lekko jej nogi latają, ale oj tam wiem przecież, że używana, nie spodziewałam się nowej lalki za 9,50 ;).  I dziękuję Punciakowi za linka do niej :*  

Zdjęcia jeszcze nieodszczurzonej Francy, czas jaki miałam dziś na jej kąpanie poświęciłam na posta ;)








Tak. Wiem.
Mam paskudny parapet i okno.

********************
Dzięki pomocy Reihy, która zidentyfikowała szczurka, wiem, że to pierwsza seria Dead Tired :) Dziękuję  :)

niedziela, 18 stycznia 2015

Zestaw dla Fairy skończony!

Na gorąco, bo dopiero dziś przyszyłam napki do sukienki i koraliki do kokardek :) zeszło mi na tym stanowczo za długo, przez rozcięty wieczorem palec, no ale nareszcie jest, nareszcie mogę dyńkę z dumą postawić na stojaku obok lapka i patrzeć na nią aż do znudzenia, co właśnie robię. Nie wiem, kiedy mi się znudzi, bo jest przepiękna na żywo! Brakuje jej tylko butów :( 


W komplecie znajduje się - sukienka, halka, opaska na głowę z kokardkami oraz rajstopki zamiast gatek, tak mi się w ostatnim momencie uwidziało :). Wszystko robione przeze mnie. Wahałam się między białymi a czarnymi rajstopami do zdjęć, ale że brakło mi dnia i światła to dziś są zdjęcia tylko w białych rajtkach. Czarne poczekają na inną okazję.

Fatalna pogoda, fatalne światło, fatalny brak jakiejkolwiek ładnej powierzchni w domu, na której tle możnaby zrobić jakoś wyglądające zdjęcia. Trudno. Jest jak jest. Będzie pogoda to uzupełnię zdjęcia w plenerze :)

Spam zdjęciowy -  Fairy i "spadające gwiazdy" hłe hłe ;)






Fryzurę wymyślałam prawie 3 godziny (o boszszsz.....), w końcu stanęło na dobieranym warkoczu i rozpuszczonych włosach, nic innego nie wytrzymało ustawień do zdjęć. 

 



Na produkcję rajtek poświęciłam cały wczorajszy i przedwczorajszy wieczór, parę swoich czarnych rajstop oraz parę białych rajtek dziewczęcych. Opracowałam swój sposób i mimo, że sama nie lubię nosić, to podobają mi się w lalkowych stylizacjach z sukienkami, jako dodatek, fajnie dopełniają całości. Wolę pończochy osobiście ;) więc moje panny również i je będą miały.
Te są półprzezroczyste, będą jeszcze matowe grubsze bo i takie kupiłam, będą i w innych kolorach do innych sukienek. Widziałam piękne pastelowo - błękitne (do kolejnej sukienki chyba będą pasować)  i lawendowe, i wiosenne zielenie, i pomarańcze, i wściekłe róże, i bordo, i ciemny fiolet, no pełen przekrój kolorów. Tylko szyć. 
 Rajtki dostały wszystkie dziewczyny, Barbara ma jeszcze ekstra czarne pończochy,  a Jaśniepani białe. Nie załapały się do zdjęć, ale nic straconego, jak coś im uszyję to i pończochy będą miały swój moment.
Ufff. Trochę mi to zajęło, ale mogę temat pierwszego porządnego (jak na mnie) zestawu zamknąć. I otworzyć następny, bo materiały wyłażą spod stołu i z kartonów, a pomysły z głowy ;)

Ma ktoś na zbyciu trochę czasu?  Mogę w zamian zrobić coś dla lalek ;)

czwartek, 15 stycznia 2015

Szycie w toku

Wahałam się, czy nie pokazać sukienki teraz, kiedy jest już skończona. Jedyne co zostało mi do zrobienia w niej, to przyszycie zapięcia. Jestem z niej baaaaardzo zadowolona, wyszła pięknie (hym, skromna również jestem, i piękna, i mądra ;)),  prawie ;) wszystko się równo zszyło, wykrój sprawdził się idealnie i już myślę nad następnymi. I co mnie cieszy również - pozbyłam się buły przy zapięciu :D 
ALE.
Planowałam od początku zrobić z sukienką secik - sukienka, gatki, halka, przypinka do włosów. Bez sensu będzie pokazywać każdą dorobioną rzecz osobno, bo straci na uroku. Bez sensu również pokazywać każdą nową rzecz w połączeniu z już zrobionymi, bo się robi nudno ;) Będzie więc jeden porządny post, gdzie wrzucę wszystko naraz, jak już skończę. A w międzyczasie pamiątkowe zdjęcia z procesu tworzenia.


  

 Wiadomo, żeby dobrze zacząć trzeba dobrze zjeść i popić. A czekoladki dobre są, krakusy powinni znać, bo to ich produkcji, ręcznie robione zresztą. Prezent taki wigilijny :)

 






Noc mnie zastała głęboka, a tu jeszcze tyle do zrobienia, na (nie)szczęście bez maszyny, spokojnie do filmu mogę jeszcze coś porobić.

niedziela, 11 stycznia 2015

Weekendowo


Mała zajawka tego, co dziś zaczęłam szyć.
W pół godziny, ale - zawsze coś; jeszcze prawie 20 minut bawiłam się w wycinanie, szukanie koronek, oglądanie materiałów na zasadzie - ooooo ale fajny zapomniałam, że go mam, ale będzie z niego super ciuch ooooooooo jeszcze jeden... itp. ;) 


Dobre zakończenie pracowitego weekendu, będą niążki i najprawdopodobniej pojawi się nowy plastik w stadzie. Planowałam wcześniej inną lalkę, ale wczoraj kliknęłam spontanicznie pewną aukcję na alledrogo i jutro się okaże, czy wygram czy nie.Tak że ten. Do jutra ;)

piątek, 9 stycznia 2015

Zrobiłam!

Oł jeeeeeee!!!
Siama siama!!! :D
I to w dzień, w którym nie spodziewałam się NIC zrobić, bo zaplanowany był od 7 rano do 23. A tu zonk, plany się sypnęły, gdybym wiedziała wcześniej, że nic z nich nie będzie to robiłabym sobie swoje od 12 a nie od 18.
Nic to. Ważne, że mam swój wykrój i dałam radę sama, bez podpierania się pomocami naukowymi, chociaż miałam to w planach, od poniedziałku w razie gdyby ;)  I wszystko w 10 minut... Boszszsz... pewnie są i lepsze ale ten jest MÓJ ;)
Teraz spokojnie sobie mogę zacząć szyć.

Koniec ogłoszeń parafialnych.

czwartek, 8 stycznia 2015

Zimno...

mi. Ubrałam co tylko w chaupie było, co się nadawało, na cebulkę, dorabiam ciągle gorącą herbatę, grzeję ręce o kubek. Nic nie pomaga. 
Chyba taki dzień zmarzlucha. 
A tu robo popołudniowe za godzinę i mus to zrobić żeby niążki były. I szycia chciałabym ruszyć trochę. I spacer (pfff! i co jeszcze...) zaliczyć, z sesją foto dopóki śnieg leży jakiś.

Wrażenie dziwne mam, że im więcej poprawiam wykrojkę, tym więcej jest do poprawy w niej :)  Chyba pierwsza wersja była najlepsza... Daję sobie jeszcze czas do poniedziałku, jeśli nadal będę niezadowolona - wrócę do pierwszego wykroju. Praktycznie cały czas wolny poświęcam na wciąż nowe rysowanie, szycie aby sprawdzić jak to wygląda gotowe, poprawianie, znów szycie i znów poprawianie itp. A mogłabym już tyle rzeczy uszyć, tyle mi się plącze po głowie pomysłów i ta jedna mała zgaga mnie blokuje.
Ech...

wtorek, 6 stycznia 2015

Znów poprawki - dress no 2

Na szybciora druga kiecka, poprawiany wykrój znów jest do poprawki. Chyba że nie ma znaczenia czy lalka może podnieść ręce w kreacji, czy nie. Jeśli nie musi podnosić, jest ok ;) ale mi to nie pasuje i będę kombinować dalej.
Nic to. Krzywulec prezentuje się tak:



Inaczej sobie ją wyobrażałam, wyszła kompletnie inaczej właśnie przez dorabianie i ujmowanie na żywioł. Niby nie jest zła, ale coś mi w niej nie gra. Nic to. Następna będzie inna :)

A ręce aż mnie swędzą, żeby zrobić coś z pewnego cudnego materiału. Ależ by była piękna sukienka, taka lolicia trochę... Jedna, druga prosta, żeby znów materiał pokazać bo sam w sobie jest śliczny, trzecia znów inna, wizji mam kilka i chyba nawet starczyłoby mi tej szmatki na trzy sukienki.
No ale - z TAKIM wykrojem to się nawet na niego nie patrzę. Denerwują mnie podkroje pach i to właśnie, że jak podnoszę Fairy ręce to wszystko się ciągnie prawie jakby miało się powyrywać ze szwów. Ech.

A co na plus? 
Na plusie mam wykrojkę na kołnierzyk, bo   m u s i a ł a m   go przetestować od razu teraz natychmiast :)  przetestowany, wielkością trafiłam idealnie jak dla mnie, tzn jak dla Fairy, nic tylko doszywać tonami do sukienek. Hym. Jak już sukienki zrobię. Hym.

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Sukienka dla Fairy

Męczę dalej wykrojkę, poprawiam, dodaję, ujmuję, cuduję i staję na rzęsach. Z jednej z takich poprawek wyszła sukienka. Prościutka, ale materiał chciałam wyeksponować akurat w tej, bo druga, z tego samego materiału, którą dopiero szyję, ma falbanki, zakładki i nie wiem sama jak wyjdzie ;)
Podoba mi się, nic nie poradzę na to, że mam fazę na sukienki i słodkie dodatki. Fairy może nie jest wystylizowana do zdjęcia kto wie jak, znów zapomniałam o spineczkach do włosów albo opasce, wszystko szybko szybko a jak już patrzę na gotowe zdjęcia to poprawiłabym to, tamto i jeszcze łooo to. Mimo to nadal mi się podoba. Może jak będzie więcej czasu, kiedyś, może jak dzień będzie dłuższy i nie będę na siłę łapać słońca do zdjęć, bo będzie przez cały dzień - może wtedy wezmę się za porządną sesję, z jakąś, jakąkolwiek ;)  stylizacją. Na razie takie małe pokapoka musi wystarczyć.




Jest nawet odszycie w dekolcie:



Na majty przyszła mi ochota nagle, nie mam wykroju, robiłam na oko i cudowałam na bieżąco. O dziwo wyszły niemal idealnie i tak jak je widziałam w głowie i chciałam.
Na gumce w pasie, gumki w nogawkach. W sumie teraz myślę, że moooże niepotrzebne te w nogawkach... następne zrobię inaczej i porównam, ale efekt falbanek osiągnęłam :)



Komplet razem

Mmmmm, wyszło prawie profesjonalnie :)  to sobie posłodziłam hłe hłe :D

Wykańczam kolejną sukienkę, udziwnioną, z tego samego materiału. Już widzę, że jest krzywa strasznie, ale materiał jest grubo haftowany i maszyna sobie nie radzi z grubszym przeszywaniem przez hafty, rozjeżdża mi się w prawo i lewo, pętelkuje. Mogłabym szyć wolniej, tak, aaaaale... ;) Zawsze się czego nauczę, nawet na krzywulcach. Choćby i tego, że właśnie tu i tam trzeba wolniej :D  Szkoda tylko, że nie starczy mi materiału na kolejne gatki, bo już widziałam je takie długie do kolan...

czwartek, 1 stycznia 2015

Barbara w Małej Czarnej

opis niepotrzebny :)

Klasycznie:

Zalotnie:


 No nawet mi się podoba na tym zdjęciu ;) :





Jak na złość oczywiście wczoraj była piękna pogoda, ostre słońce i dobre zdjęcia (niedobrej kiecki ;) )  a dziś ciemno, buro i bylejako. Fotografa chyba ze mnie nie będzie.  Zawsze znajdę powód zewnętrzny, że zdjęcia wychodzą mi kiepsko, hue hue. ALE. Do wiosny niedaleko, a wtedy każde, nawet nieostre zdjęcie jest śliczne bo jest kolorowo, wiosennie i nie-buro :) i wtedy ja też będę robić piękne focie :D