Przyznam się, że to drugi raz w ż(sz)yciu, kiedy robię sety. Pierwsze były z króliczkiem "SomeBunny to love", pamiętam je jeszcze, a teraz kolejne. Jakoś zawsze wszystko szybko szybko i zamiast setów machałam pojedyncze sztuki, co mnie natchnęło teraz do zestawów to nie wiem, ale są, i to ekspresowo zrobione i równie ekspresowo (chyba pierwszy raz w ogóle w szyciowym życiu) obfocone i wystawione. To mi się jeszcze nie zdarzyło...
Proszę Państwa oto miś

:
Tak fajnie mi się je szyło, że dla uzupełnienia zrobiłam kolejne, trochę słodsze tym razem

ale to w następnym poście, rwie mi połączenie z netem, same te zdjęcia wrzucam już chyba piąty raz
A tak fogle to mamy nową koleżankę

czekamy na kolejną

w sensie czy sprzedająca się zdecyduje, bo milczy od środy a ja nie wiem, czy naciskać czy zostawić wszystko życiu, bo w sumie lalek mam chyba już za dużo

oraz robię małą rewolucję w prywatnym życiu, ale wszystko po kolei i jak już będzie załatwione, bo jak to mówi moja siostrunia - "pochwalone - sp... zepsute"
Istny szał! Paseczki, kropeczki, kratka i...zielsko? ;) Zestawy kojarzą mi się jakoś szwedzko, coś w stylu marki Ewa i Walla. A lalek nigdy dość. :)
OdpowiedzUsuń:D Lalek nigdy dość, święte słowa, niestety prędzej kończy się zasób płatniczy jak tak sobie hulam ;) ale to chyba dylemat każdego lalkowicza, chciałoby się ale prędzej czy póżniej nie ma za co XD
Usuń