czwartek, 15 stycznia 2015

Szycie w toku

Wahałam się, czy nie pokazać sukienki teraz, kiedy jest już skończona. Jedyne co zostało mi do zrobienia w niej, to przyszycie zapięcia. Jestem z niej baaaaardzo zadowolona, wyszła pięknie (hym, skromna również jestem, i piękna, i mądra ;)),  prawie ;) wszystko się równo zszyło, wykrój sprawdził się idealnie i już myślę nad następnymi. I co mnie cieszy również - pozbyłam się buły przy zapięciu :D 
ALE.
Planowałam od początku zrobić z sukienką secik - sukienka, gatki, halka, przypinka do włosów. Bez sensu będzie pokazywać każdą dorobioną rzecz osobno, bo straci na uroku. Bez sensu również pokazywać każdą nową rzecz w połączeniu z już zrobionymi, bo się robi nudno ;) Będzie więc jeden porządny post, gdzie wrzucę wszystko naraz, jak już skończę. A w międzyczasie pamiątkowe zdjęcia z procesu tworzenia.


  

 Wiadomo, żeby dobrze zacząć trzeba dobrze zjeść i popić. A czekoladki dobre są, krakusy powinni znać, bo to ich produkcji, ręcznie robione zresztą. Prezent taki wigilijny :)

 






Noc mnie zastała głęboka, a tu jeszcze tyle do zrobienia, na (nie)szczęście bez maszyny, spokojnie do filmu mogę jeszcze coś porobić.

niedziela, 11 stycznia 2015

Weekendowo


Mała zajawka tego, co dziś zaczęłam szyć.
W pół godziny, ale - zawsze coś; jeszcze prawie 20 minut bawiłam się w wycinanie, szukanie koronek, oglądanie materiałów na zasadzie - ooooo ale fajny zapomniałam, że go mam, ale będzie z niego super ciuch ooooooooo jeszcze jeden... itp. ;) 


Dobre zakończenie pracowitego weekendu, będą niążki i najprawdopodobniej pojawi się nowy plastik w stadzie. Planowałam wcześniej inną lalkę, ale wczoraj kliknęłam spontanicznie pewną aukcję na alledrogo i jutro się okaże, czy wygram czy nie.Tak że ten. Do jutra ;)

piątek, 9 stycznia 2015

Zrobiłam!

Oł jeeeeeee!!!
Siama siama!!! :D
I to w dzień, w którym nie spodziewałam się NIC zrobić, bo zaplanowany był od 7 rano do 23. A tu zonk, plany się sypnęły, gdybym wiedziała wcześniej, że nic z nich nie będzie to robiłabym sobie swoje od 12 a nie od 18.
Nic to. Ważne, że mam swój wykrój i dałam radę sama, bez podpierania się pomocami naukowymi, chociaż miałam to w planach, od poniedziałku w razie gdyby ;)  I wszystko w 10 minut... Boszszsz... pewnie są i lepsze ale ten jest MÓJ ;)
Teraz spokojnie sobie mogę zacząć szyć.

Koniec ogłoszeń parafialnych.

czwartek, 8 stycznia 2015

Zimno...

mi. Ubrałam co tylko w chaupie było, co się nadawało, na cebulkę, dorabiam ciągle gorącą herbatę, grzeję ręce o kubek. Nic nie pomaga. 
Chyba taki dzień zmarzlucha. 
A tu robo popołudniowe za godzinę i mus to zrobić żeby niążki były. I szycia chciałabym ruszyć trochę. I spacer (pfff! i co jeszcze...) zaliczyć, z sesją foto dopóki śnieg leży jakiś.

Wrażenie dziwne mam, że im więcej poprawiam wykrojkę, tym więcej jest do poprawy w niej :)  Chyba pierwsza wersja była najlepsza... Daję sobie jeszcze czas do poniedziałku, jeśli nadal będę niezadowolona - wrócę do pierwszego wykroju. Praktycznie cały czas wolny poświęcam na wciąż nowe rysowanie, szycie aby sprawdzić jak to wygląda gotowe, poprawianie, znów szycie i znów poprawianie itp. A mogłabym już tyle rzeczy uszyć, tyle mi się plącze po głowie pomysłów i ta jedna mała zgaga mnie blokuje.
Ech...

wtorek, 6 stycznia 2015

Znów poprawki - dress no 2

Na szybciora druga kiecka, poprawiany wykrój znów jest do poprawki. Chyba że nie ma znaczenia czy lalka może podnieść ręce w kreacji, czy nie. Jeśli nie musi podnosić, jest ok ;) ale mi to nie pasuje i będę kombinować dalej.
Nic to. Krzywulec prezentuje się tak:



Inaczej sobie ją wyobrażałam, wyszła kompletnie inaczej właśnie przez dorabianie i ujmowanie na żywioł. Niby nie jest zła, ale coś mi w niej nie gra. Nic to. Następna będzie inna :)

A ręce aż mnie swędzą, żeby zrobić coś z pewnego cudnego materiału. Ależ by była piękna sukienka, taka lolicia trochę... Jedna, druga prosta, żeby znów materiał pokazać bo sam w sobie jest śliczny, trzecia znów inna, wizji mam kilka i chyba nawet starczyłoby mi tej szmatki na trzy sukienki.
No ale - z TAKIM wykrojem to się nawet na niego nie patrzę. Denerwują mnie podkroje pach i to właśnie, że jak podnoszę Fairy ręce to wszystko się ciągnie prawie jakby miało się powyrywać ze szwów. Ech.

A co na plus? 
Na plusie mam wykrojkę na kołnierzyk, bo   m u s i a ł a m   go przetestować od razu teraz natychmiast :)  przetestowany, wielkością trafiłam idealnie jak dla mnie, tzn jak dla Fairy, nic tylko doszywać tonami do sukienek. Hym. Jak już sukienki zrobię. Hym.

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Sukienka dla Fairy

Męczę dalej wykrojkę, poprawiam, dodaję, ujmuję, cuduję i staję na rzęsach. Z jednej z takich poprawek wyszła sukienka. Prościutka, ale materiał chciałam wyeksponować akurat w tej, bo druga, z tego samego materiału, którą dopiero szyję, ma falbanki, zakładki i nie wiem sama jak wyjdzie ;)
Podoba mi się, nic nie poradzę na to, że mam fazę na sukienki i słodkie dodatki. Fairy może nie jest wystylizowana do zdjęcia kto wie jak, znów zapomniałam o spineczkach do włosów albo opasce, wszystko szybko szybko a jak już patrzę na gotowe zdjęcia to poprawiłabym to, tamto i jeszcze łooo to. Mimo to nadal mi się podoba. Może jak będzie więcej czasu, kiedyś, może jak dzień będzie dłuższy i nie będę na siłę łapać słońca do zdjęć, bo będzie przez cały dzień - może wtedy wezmę się za porządną sesję, z jakąś, jakąkolwiek ;)  stylizacją. Na razie takie małe pokapoka musi wystarczyć.




Jest nawet odszycie w dekolcie:



Na majty przyszła mi ochota nagle, nie mam wykroju, robiłam na oko i cudowałam na bieżąco. O dziwo wyszły niemal idealnie i tak jak je widziałam w głowie i chciałam.
Na gumce w pasie, gumki w nogawkach. W sumie teraz myślę, że moooże niepotrzebne te w nogawkach... następne zrobię inaczej i porównam, ale efekt falbanek osiągnęłam :)



Komplet razem

Mmmmm, wyszło prawie profesjonalnie :)  to sobie posłodziłam hłe hłe :D

Wykańczam kolejną sukienkę, udziwnioną, z tego samego materiału. Już widzę, że jest krzywa strasznie, ale materiał jest grubo haftowany i maszyna sobie nie radzi z grubszym przeszywaniem przez hafty, rozjeżdża mi się w prawo i lewo, pętelkuje. Mogłabym szyć wolniej, tak, aaaaale... ;) Zawsze się czego nauczę, nawet na krzywulcach. Choćby i tego, że właśnie tu i tam trzeba wolniej :D  Szkoda tylko, że nie starczy mi materiału na kolejne gatki, bo już widziałam je takie długie do kolan...

czwartek, 1 stycznia 2015

Barbara w Małej Czarnej

opis niepotrzebny :)

Klasycznie:

Zalotnie:


 No nawet mi się podoba na tym zdjęciu ;) :





Jak na złość oczywiście wczoraj była piękna pogoda, ostre słońce i dobre zdjęcia (niedobrej kiecki ;) )  a dziś ciemno, buro i bylejako. Fotografa chyba ze mnie nie będzie.  Zawsze znajdę powód zewnętrzny, że zdjęcia wychodzą mi kiepsko, hue hue. ALE. Do wiosny niedaleko, a wtedy każde, nawet nieostre zdjęcie jest śliczne bo jest kolorowo, wiosennie i nie-buro :) i wtedy ja też będę robić piękne focie :D