poniedziałek, 8 kwietnia 2019

Dalkowy arrival

Ponieważ wiadomo wszem i wobec, że najlepiej wychodzą zakupy wtedy, kiedy naprawdę ale to naprawdę nie powinno się nic kupować, ani jak naprawdę a naprawdę nie ma za co - tadaaaaaam - przywitajcie nową lalkę w moim stadzie
Dal DeLorean, jeszcze bezimienna, czekam na objawienie i wiga. Dopiero co przybyła, bo przed weekendem, kolejny arrival w rozsądnym czasie



Rys historyczny.
Dalkami zaraziła mnie Aya Aida. Jak widzę jej słodziaki, to aż piszczę i titam do monitora
i natentychmiast chcę je wszystkie mieć 
ALE. To nie jest takie proste. To jest moje drugie podejście do dalki, pierwszą była Loa, kupiona gdzieś dwa lata temu z hakiem i niestety ale nie pokochałam jej, obawiałam się więc, że i ta może skończyć podobnie.
ALE nr 2. Tak się złożyło jakoś we wszechświecie, że jak zapragnęłam DeLorean, to wszechświat to pragnienie moje przemielił i nagle dosłownie w dzień albo dwa wyskoczyło ogłoszenie, Aga szybko dała cynka a ja stojąc jeszcze w kurtce i butach w korytarzu (dosłownie sekundy wcześniej zdążyłam wrócić z roweru), po serii szybkich pmek, zaklepałam tą małą. Baaaardzo szybka akcja. Jak również bardzo szybkie jej przybycie po dwóch dniach. Nawet nie miałam czasu o tym pomyśleć, poprzeżywać, zastanowić się czy aby chcę, czy będzie fajna, nastawienie miałam raczej - a tam, spróbuję a jak nie to sprzedam, ostatni raz próba...

Arrival.
Akurat szyłam nowe bluzeczki do planowanych setów i zapomniałam z tych emocji wyłączyć maszynę...
I nie - to nie moja rączka











Pudło już ma szybkę, dorobiłam sama

 

 

                 



Jest na obitsu 21 cm. Makijaż w stanie idealnym, stockowe oczka też


W paczce razem z nią przyszły ubranka ale i też to zarąbiste jednorożcowe kigurumi :D trochę ciasnawe? ale jakoś to przerobię :) 


No i co?
DeLorean to słodziak nad słodziaki    bardzo się cieszę, że jest moja
  i jak całkiem inna w odbiorze jest od Loi/Loy? Nie mam dla niej jeszcze żadnego sensownego wiga, bo nie planowałam jej wcale, ale już czekam na jeden, a na razie siedzi sobie taki łysolek w szufladzie i wyciągam ją do zmacania a dziś do obszycia
podoba mi się bardzo bardzo bardzo i aż mi sie ryjek uśmiecha jak na nią patrzę
i już myślę o towarzystwie dla niej, no bo jak to tak ją biedną samą jedną zostawiać

Na dalkowej wishliście mam jeszcze kilka pozycji, ostatnio dość mocno przetasowanej i przeanalizowanej, zabieram się za odkładanie i polowanie na jeszcze przynajmniej dwie - 1. Chenille du Jardin (przeuroczy ryjek!!!) oraz 2. Danę - tak, wiem że jest jeszcze na PS, za dużo dolarów, ale w tej chwili akurat jestem niecałe 24 h po zakupie (ponownym) maszyny do szycia i tak jakby wytrzepałam się do zera z kasy lalkowej. Nie wykluczam też innych, jeśli będą w sensownej cenie, taka Erenfried albo Darony albo Ciel (tylko nie pamiętam który, muszę sprawdzić). Jest też jeszcze jedno małe oooops, które się zrobiło samo na dosłownie godziny wcześniej, zanim kupiłam DeLorean (gdybym poczekała... ale skąd mogłam wiedzieć) i dlatego jestem tak wyzerowana, ale ocenę tego oooops zostawiam na moment, jak już ją będę mieć w łapkach

A pozatymco? Życie mnie wessało, szyję sobie dalej raz dużo raz mało. Zima dołująca była ale na szczęście się skończyła. Się rymnęło   A że porobiłam ostatnimi czasy trochę zdjęć, to będzie przynajmniej jeszcze jeden post niedługo, albo dwa jak już dojdzie wig dla daluni
I chyba muszę poświęcić jakiś wieczór i przerobić etykiety na całym blogasku, tak jak jest teraz to łomatkoicórko, od sasa do lasa i wkurza nawet mnie samą szukanie posta z jakimś konkretnym tematem

2 komentarze:

  1. Realne życie zawsze jest ważniejsze od wirtualnego, ale miło widzieć Cię z powrotem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, i Ciebie również miło znów powitać :) brakowało mi Twoich wpisów :)

      Usuń

będzie mi miło :)