niedziela, 15 lutego 2015

White Queen of Hearts

Czyli prawie prawie jak Alicja w Krainie Czarów, tylko w innej wersji. No tak mi się skojarzyło jak na nią spojrzałam, dla mnie w tym wydaniu jest Białą Królową Kier :)

Tak. Nareszcie skończyłam serduszkową kiecę. Namęczyłam się przy niej, że o matko, zresztą łatwo sobie policzyć, ile tygodni wręcz mi zeszło na skończeniu tego zestawu, a właściwie tylko sukienki bo reszta poszła szybko. I ile nerwów. Było, minęło, jest gotowa. Razem z o-paskiem, halką tiulową i pończochami. Wszystko moje handmade :) 







 Baaaaaaardzo mi się podoba na żywo, zdjęcia też wyszły w miarę przyzwoicie po korekcie w gimpie ;) I mam nauczkę na przyszłość - nie przyszywać sztywnych ozdóbek do rękawów przed ich zszyciem - wyciąganie ich na prawą stronę to był koszmar...

Żeby wyrównać poziom zaszmacenia zaczęłam wczoraj trochę inną stylowo sukienkę, z kupionych ostatnio materiałów ;)  ale znów męczę wykrój i szukam rozwiązania, jak to zrobić, żeby wyglądało ładnie i nie przypominało sztywnością zbroi. A od jutra miałam w planach szycie jeszcze innych rzeczy, nie wiem jak to pogodzę, kiedy i co skończę i kiedy pokażę. Najwyżej - jak będzie, to będzie :)

Tyle na dziś, zamiast szyć i korzystać jeszcze z dnia bawię się na sieciuni, no ale musiałam to od razu wrzucić :)

Chyba muszę kiedyś przeredagować etykiety...

6 komentarzy:

będzie mi miło :)