poniedziałek, 23 lutego 2015
Wersja demo bluzy dla Francy
Prezentuje Franca osobiście.
Na końcu tzw. "czajniczek" ;) - foch, że bluza tylko jedna, i że tylko bluza a miał być komplet, i fogle foch bo tak.
Dopasowałam z szerokości tą bluzę w porównaniu do pierwszej i drugiej wersji, bo w standardowej Franca wyglądała jak w worze na zwłoki. Teraz jest nieco ciasnawa przy zakładaniu ale tylko trochę i tylko przez chwilę tam, gdzie trzyma szew na ściągaczu. I musiałam wyjąć dłonie, ma przecież tak rozcapierzone paluchy, że żeby założyć coś bez wyciągania dłoni to rękawy musiałyby być chyba od kimona -.-
Ale. Jak się chce wyglądać, trzeba się poświęcić. Czasem. Teraz jakoś wygląda. Wcześniej straszyła. Wniosek jest jedyny i słuszny :)
Trzeba bluzie dorobić resztę czyli jakieś gacie/spódnicę? i coś na kajaki ;)
niedziela, 22 lutego 2015
Będą bluzy dla Monster High!
Dzieje się cały czas, wczoraj nawet dłużej niż pół godzinki, jeeeeeej :)
Opierałam się prawie miesiąc, ale chyba to trochę za dużo. M chorował i choruje, ja od wczoraj czuję się jak jeden wielki smark, którego jeszcze boli głowa i gardło.
Wpadłam też na supergenialny pomysł. Zrobię bluzy na monsterki! Tiaaa, w porę się połapałam <facepalm>
I sukienka Francy jeszcze nie miała premiery... ech. Czasobrak.
Kończę kawę i postaram się zebrać do kupy i do roboty :)
Opierałam się prawie miesiąc, ale chyba to trochę za dużo. M chorował i choruje, ja od wczoraj czuję się jak jeden wielki smark, którego jeszcze boli głowa i gardło.
Wpadłam też na supergenialny pomysł. Zrobię bluzy na monsterki! Tiaaa, w porę się połapałam <facepalm>
I sukienka Francy jeszcze nie miała premiery... ech. Czasobrak.
Kończę kawę i postaram się zebrać do kupy i do roboty :)
piątek, 20 lutego 2015
My ETSY shop is open :)
Czasu jak na lekarstwo, ale coś tam się dzieje. Ostatnie dwa dni po pół godzinki, niby nic a zaowocowały bluzami, część wzorków znacie ale niebieska w owoce nowa :)
Będzie więcej i różnych rzeczy, bo i sukienka nowa mi się udała tylko znów czasu nie ma, i będą na sprzedaż, już niedługo na allegro a dla zagranicznych chętnych na etsy i ebay. Etsy już jest otwarte, a allegro i ebay podlinkuję niedługo, najpierw muszę przygotować trochę więcej niż dwie bluzy na krzyż :)
Skarbonkę na bjd mogę oficjalnie ogłosić za otwartą :) oszczędności poszły w maszynę i materiały hyhy, niestety :(
For all my foreign friends - my clothes for dolls are available on etsy. You can buy them or order something special, I'l try to do my best to make your dream come true.
I'd like to earn some money to buy my first bjd doll :)
Thanks for watching and happy shopping :)
Będzie więcej i różnych rzeczy, bo i sukienka nowa mi się udała tylko znów czasu nie ma, i będą na sprzedaż, już niedługo na allegro a dla zagranicznych chętnych na etsy i ebay. Etsy już jest otwarte, a allegro i ebay podlinkuję niedługo, najpierw muszę przygotować trochę więcej niż dwie bluzy na krzyż :)
Skarbonkę na bjd mogę oficjalnie ogłosić za otwartą :) oszczędności poszły w maszynę i materiały hyhy, niestety :(
For all my foreign friends - my clothes for dolls are available on etsy. You can buy them or order something special, I'l try to do my best to make your dream come true.
I'd like to earn some money to buy my first bjd doll :)
Thanks for watching and happy shopping :)
niedziela, 15 lutego 2015
White Queen of Hearts
Czyli prawie prawie jak Alicja w Krainie Czarów, tylko w innej wersji. No tak mi się skojarzyło jak na nią spojrzałam, dla mnie w tym wydaniu jest Białą Królową Kier :)
Tak. Nareszcie skończyłam serduszkową kiecę. Namęczyłam się przy niej, że o matko, zresztą łatwo sobie policzyć, ile tygodni wręcz mi zeszło na skończeniu tego zestawu, a właściwie tylko sukienki bo reszta poszła szybko. I ile nerwów. Było, minęło, jest gotowa. Razem z o-paskiem, halką tiulową i pończochami. Wszystko moje handmade :)
Baaaaaaardzo mi się podoba na żywo, zdjęcia też wyszły w miarę przyzwoicie po korekcie w gimpie ;) I mam nauczkę na przyszłość - nie przyszywać sztywnych ozdóbek do rękawów przed ich zszyciem - wyciąganie ich na prawą stronę to był koszmar...
Żeby wyrównać poziom zaszmacenia zaczęłam wczoraj trochę inną stylowo sukienkę, z kupionych ostatnio materiałów ;) ale znów męczę wykrój i szukam rozwiązania, jak to zrobić, żeby wyglądało ładnie i nie przypominało sztywnością zbroi. A od jutra miałam w planach szycie jeszcze innych rzeczy, nie wiem jak to pogodzę, kiedy i co skończę i kiedy pokażę. Najwyżej - jak będzie, to będzie :)
Tyle na dziś, zamiast szyć i korzystać jeszcze z dnia bawię się na sieciuni, no ale musiałam to od razu wrzucić :)
Chyba muszę kiedyś przeredagować etykiety...
Tak. Nareszcie skończyłam serduszkową kiecę. Namęczyłam się przy niej, że o matko, zresztą łatwo sobie policzyć, ile tygodni wręcz mi zeszło na skończeniu tego zestawu, a właściwie tylko sukienki bo reszta poszła szybko. I ile nerwów. Było, minęło, jest gotowa. Razem z o-paskiem, halką tiulową i pończochami. Wszystko moje handmade :)
Baaaaaaardzo mi się podoba na żywo, zdjęcia też wyszły w miarę przyzwoicie po korekcie w gimpie ;) I mam nauczkę na przyszłość - nie przyszywać sztywnych ozdóbek do rękawów przed ich zszyciem - wyciąganie ich na prawą stronę to był koszmar...
Żeby wyrównać poziom zaszmacenia zaczęłam wczoraj trochę inną stylowo sukienkę, z kupionych ostatnio materiałów ;) ale znów męczę wykrój i szukam rozwiązania, jak to zrobić, żeby wyglądało ładnie i nie przypominało sztywnością zbroi. A od jutra miałam w planach szycie jeszcze innych rzeczy, nie wiem jak to pogodzę, kiedy i co skończę i kiedy pokażę. Najwyżej - jak będzie, to będzie :)
Tyle na dziś, zamiast szyć i korzystać jeszcze z dnia bawię się na sieciuni, no ale musiałam to od razu wrzucić :)
Chyba muszę kiedyś przeredagować etykiety...
czwartek, 12 lutego 2015
Nareszcie
wróciła maszyna. Nie myślałam, że naprawdę zostanę bez jakiejkolwiek, na cały tydzień, ale stało się.
Ponieważ próżnia nie lubi być próżnią zbyt długo, zastąpiłam szycie kupowaniem i internetem. Od kupowania utonęłam w szmatach, co zresztą widać w (małej) części na zdjęciach, od internetu mam odruch prawie wymiotny na sam widok monitora.
Żeby wyrównać poziom do normalnego, robię sobie bana na sieciunię oraz muszę zużyć chociaż kilka z tej sterty materiałów, które nazbierałam. A mam co i z czego szyć.
Jak będą jakieś ;) postępy, dam znać. Na pierwszy ogień pójdą sukienki Franczeski i dyńki bezimiennej. Dynia jest dynią na razie.
Jak nie znajdę w sobie weny na szukanie imienia, to zdam się na propozycję któregoś z generatorów ;)
Wracam do obcałowywania mojej pięknej cudnej działającej Arki ;)
Ponieważ próżnia nie lubi być próżnią zbyt długo, zastąpiłam szycie kupowaniem i internetem. Od kupowania utonęłam w szmatach, co zresztą widać w (małej) części na zdjęciach, od internetu mam odruch prawie wymiotny na sam widok monitora.
Żeby wyrównać poziom do normalnego, robię sobie bana na sieciunię oraz muszę zużyć chociaż kilka z tej sterty materiałów, które nazbierałam. A mam co i z czego szyć.
Jak będą jakieś ;) postępy, dam znać. Na pierwszy ogień pójdą sukienki Franczeski i dyńki bezimiennej. Dynia jest dynią na razie.
Jak nie znajdę w sobie weny na szukanie imienia, to zdam się na propozycję któregoś z generatorów ;)
Wracam do obcałowywania mojej pięknej cudnej działającej Arki ;)
wtorek, 10 lutego 2015
Zakupy po raz drugi
Jutro wraca moja maszyna.
Nareszcie :)
Moje wczorajsze zakupy jako mała zapowiedź, co będzie się działo w najbliższym i trochę dalszym, czasie:
A to nie wszystko, ale z tego szczęścia, że już jutro coś sobie poszyję, zapomniałam obfocić resztę i dopiero teraz mi się przypomniało. Ommmmm......
:)
Nareszcie :)
Moje wczorajsze zakupy jako mała zapowiedź, co będzie się działo w najbliższym i trochę dalszym, czasie:
A to nie wszystko, ale z tego szczęścia, że już jutro coś sobie poszyję, zapomniałam obfocić resztę i dopiero teraz mi się przypomniało. Ommmmm......
:)
wtorek, 3 lutego 2015
The effing eff!!
Jak to jest, cokolwiek dobrego powiem głośno, zaraz się odwraca. Cokolwiek pochwalę, zaraz się psuje, cokolwiek zaplanuję - w 24 godziny staje się niemal niemożliwym. Czymkolwiek się ucieszę - dowali mi za chwilę z drugiej strony tak, że cycki opadają.
Zepsuła mi się maszyna, prując przy okazji chyba czwarty raz robioną górę od sukienki dla dyńki. Jutro jedzie do naprawy, będę musiała pożyczyć drugą do czasu naprawienia mojej, nie zostanę na tydzień czy dwa (czy nie daj borze dłużej!) bez maszyny, absolutnie. Zaczynam się zastanawiać nad nową, taką już z wyższej niż marketowa półki, bo ileż można w kółko naprawiać to samo...
A wczoraj miałam TAKI wieczór... To chyba kara za ten zaciesz :(
Zepsuła mi się maszyna, prując przy okazji chyba czwarty raz robioną górę od sukienki dla dyńki. Jutro jedzie do naprawy, będę musiała pożyczyć drugą do czasu naprawienia mojej, nie zostanę na tydzień czy dwa (czy nie daj borze dłużej!) bez maszyny, absolutnie. Zaczynam się zastanawiać nad nową, taką już z wyższej niż marketowa półki, bo ileż można w kółko naprawiać to samo...
A wczoraj miałam TAKI wieczór... To chyba kara za ten zaciesz :(
niedziela, 1 lutego 2015
Zakupy szyciowe
Trochę się tego nazbierało przez ostatnie 2 tygodnie, nie ma wyjścia na zakupy, żebym czegoś dla lalek nie wypatrzyła :)
Gwiazdki mają chyba ok 4 mm, nic mniejszego nie znalazłam, ale może gdzieś jakoś wykorzystam. Paski były sprzedawane za grosze jako bransoletki ;) są trochę przyduże i długie nawet dla dyńki, ale jak się nie ma co się lubi...
Oraz gumki do włosów dla plastików, rajtki do przerobienia i duże guziki, może za duże (znóóóów...) ale oj tam. Jestem coraz bliżej zakupów na ebaju, finansowo ;) Będę szaleć i wtedy też będzie wszystko w odpowiednim rozmiarze :)
Taaaak. Skończyłam wreszcie zlecenie, wczoraj po 23ciej. Bolą mnie oczy, dłonie, plecy, doopka od twardego krzesła, ale jest, skończone, zapłacone, mogę odpocząć. Nareszcie.
Myślami już dawno byłam przy innym projekcie, szyciowym ofc, od kilku dni nic innego mi po głowie nie chodzi :) i patrzę na rozgrzebane sukienki Franczeski i Fairy i też mnie wołają. Może dziś...
No właśnie. Jeszcze jedna rzecz. Fairy. Imię konkretnie. Fajnie brzmiało, kojarzyło mi się, aż w piątek załapałam, że przecież stoi mi fairy na zlewie. No nie mogę mieć lalki, która ma imię takie samo jak płyn do naczyń! Swoją drogą coś mi po drodze z płynami, król mój cudny miał na imię Ludwik... Nieważne. No nie widzi mi się teraz. Do jutra będzie przechrzczona, i to na takie imię, którego na bank nikt nigdzie w żadnej chemii domowej ani innej nie wykorzysta :)
Z planów na przyszłość, plastikowych - zaczynam się na poważnie zastanawiać nad większą pannicą.* Wizję mam od dawna w głowie, ona jest główną bohaterką, więc będzie - oczywista oczywistość - pierwsza. Problem w tym, że typu idealnego nie mam, z listy top ten każda ma jakieś "ale". Sprawa jest rozwojowa w każdym razie i pewnie będzie pożerać 80% mojego sieciuniowego czasu.
Herbata mi ostygła przez to pisanie ;)
* O ile nie przeputam kasy na coś innego, ale na razie dzielnie się trzymam i chucham na każdą złotówkę, jeszcze trochę zbierania przede mną, ale może zdążę przed urodzinami ;)
Koniec ogłoszeń parafialnych.
Gwiazdki mają chyba ok 4 mm, nic mniejszego nie znalazłam, ale może gdzieś jakoś wykorzystam. Paski były sprzedawane za grosze jako bransoletki ;) są trochę przyduże i długie nawet dla dyńki, ale jak się nie ma co się lubi...
Kolejne materiały do szycia, nie mogłam się oprzeć mimo, że kipią już z kartonów i spod stołu, jeszcze trochę a będziemy na nich chyba spać :D Reszta się nie załapała na zdjęcie, te były na wierzchu, bo mam na nie plan na jużteraznatychmiastjakskończępasiastesukienki :D inne poupychałam już po pudłach i nie chciało mi się grzebać, co gdzie jest, hyhy.
Oraz gumki do włosów dla plastików, rajtki do przerobienia i duże guziki, może za duże (znóóóów...) ale oj tam. Jestem coraz bliżej zakupów na ebaju, finansowo ;) Będę szaleć i wtedy też będzie wszystko w odpowiednim rozmiarze :)
Taaaak. Skończyłam wreszcie zlecenie, wczoraj po 23ciej. Bolą mnie oczy, dłonie, plecy, doopka od twardego krzesła, ale jest, skończone, zapłacone, mogę odpocząć. Nareszcie.
Myślami już dawno byłam przy innym projekcie, szyciowym ofc, od kilku dni nic innego mi po głowie nie chodzi :) i patrzę na rozgrzebane sukienki Franczeski i Fairy i też mnie wołają. Może dziś...
No właśnie. Jeszcze jedna rzecz. Fairy. Imię konkretnie. Fajnie brzmiało, kojarzyło mi się, aż w piątek załapałam, że przecież stoi mi fairy na zlewie. No nie mogę mieć lalki, która ma imię takie samo jak płyn do naczyń! Swoją drogą coś mi po drodze z płynami, król mój cudny miał na imię Ludwik... Nieważne. No nie widzi mi się teraz. Do jutra będzie przechrzczona, i to na takie imię, którego na bank nikt nigdzie w żadnej chemii domowej ani innej nie wykorzysta :)
Z planów na przyszłość, plastikowych - zaczynam się na poważnie zastanawiać nad większą pannicą.* Wizję mam od dawna w głowie, ona jest główną bohaterką, więc będzie - oczywista oczywistość - pierwsza. Problem w tym, że typu idealnego nie mam, z listy top ten każda ma jakieś "ale". Sprawa jest rozwojowa w każdym razie i pewnie będzie pożerać 80% mojego sieciuniowego czasu.
Herbata mi ostygła przez to pisanie ;)
* O ile nie przeputam kasy na coś innego, ale na razie dzielnie się trzymam i chucham na każdą złotówkę, jeszcze trochę zbierania przede mną, ale może zdążę przed urodzinami ;)
Koniec ogłoszeń parafialnych.
Subskrybuj:
Posty (Atom)