Ciężko się wraca po tak długiej przerwie do pracy i do codzienności poświątecznej. Niby już 3 tygodnie minęły od świąt, a ja w zasadzie dopiero wczoraj zakończyłam czas względnej laby, wizyt, przyjmowania gości i ogólnego tumiwisizmu.
Niby natrzaskałam już porcję bluz chłopięcych, która wylądowała na etsy, niby uszyłam mały zestaw ubranek na Disney Animators dla bratanicy, którego nie zdążyłam obfocić na moich modelkach, niby cały czas coś staram się robić, ale to jest takie hmmm.... trochę oszukane to robienie ;) Ale czuję się usprawiedliwiona, każdemu należy się coś jeszcze od życia niż tylko praca praca i codzienność, a już zwłaszcza w święta.
Pykam sobie też od jakiegoś czasu w zameczki on line, czyli Zamki Burgundii w wersji komputerowej i internetowej, wersję live poznałam dzięki siostruni podczas ostatniej jej wizyty u mnie i żałuję, że za moich młodych czasów planszówka to był tylko "Chińczyk" i "Eurobiznes", że nie takie super gry były :/ w zasadzie jestem już uzależniona od tego i najchętniej grałabym całymi dniami, ale nic się samo nie zrobi, a poza tym potrzeba do tego partnerów realnych ;) więc w tak zwanym międzyczasie, czekając na ich ruchy, robię sobie to co zwykle. Oraz w ten weekend zagrałam w dwie inne planszówki, "Zamki Szalonego Ludwika" oraz "Ghost Stories" i żeby nie to, że nie ma ich na sieciuni, to wpadłabym po czubek głowy w granie ;) i chcę jeszcze i więcej :D
Zaczęłam szycie nowej kolekcji sukienek - setów, jeszcze w zimowym klimacie, chociaż wiosenne materiały czekają już grzecznie ułożone w pudle na marzec ;), ale jakoś nie mam na nie jeszcze weny. Zdjęcia WIPowskie na insta i fb.
Czekam na nowe lalki, tak , tabunami do mnie ostatnio idą, nie wiem jak to się stało ale się stało :) i chyba zaliczą grupową prezentację, bo na arrival każdej nie mam sił. Ostatni nabytek to całkowity spontan i dosłownie minutowa decyzja. I jak to z takimi bywa, wyprała mi konto z dolarów i teraz muszę mocno zadek przysiąść, żeby ją odrobić, bo potrzebuję jednak tej nowej kanapy, też ;) Jedna zaginiona wróciła z wczasów w Turcji, obecnie odpoczywa po wczasach na kanapie i ani myśli palcem ruszyć, sfochana jakaś taka... ;)
Myślę, co dalej. Tak ogólnie. Na rozkminy mi się zebrało przez ten nowy rok, ale jeszcze trochę, wepnę się znów w kierat i nie będzie czasu na takie głupie myślenie, cokolwiek nie wymyślę teraz, to i tak życie po swojemu zmodyfikuje i na nic teraz moje planowanie ani chcenie ani obawianie się.
Lista rzeczy "do zrobienia na teraz i zaraz" się wydłuża, lista rzeczy do zrobienia z zeszłego roku nadal jeszcze jest długa...
Na zakończenie ogłoszeń parafialnych pragnę przypomnieć, że mam fejsa (Belle Magni), że tam też siedzę i czasem nawet wrzucę jakąś focię, nie trzeba mnie lubić ani dodawać do znajomych, można też zaobserwować, co jak widzę jest dość popularne :), że mam też instagrama (bellemagnidolls) i tam też czasem wrzucę jakąś focię na bieżąco z szycia i życia.
W najbliższym poście bardzo się postaram pokazać przecudne prezenty, jakie dostałam od Wielkiej Mamy oraz wymiankę z Ayą Aidą ;) bo baty na gołą szanowną powinnam dostać za obsuwę. Ale też trochę czekałam, aż Chloe ciagle bezimienna wróci z mejkapu nowego, booo część prezentów jest dla niej :) i tu napisałam najpierw, że musi się dorobić nowego ałfitu, ale tak pomyślałam, że to bessęsu ;) bo musiałabym czekać z postem prezentowym kolejny rok :D więc będzie w starej i jedynej kiecce, za to z nowym mejkapem, który przyćmi stare ciuchy na tyle, że nikt ich nie zauważy :P Prezenty więc mają szansę niedługo się pokazać :)
Trzymajcie kciuki za szczęśliwe przybycie nowych lalek i tymczasem i do później :)
Wracaj wracaj kochana z tej otchłani, bo już mi brakuje naszych bessęsownych wielogodzinnych rozkmin fejsbukowych :D Moja poświąteczna stagnacja osiągnęła level hard, w pierwszy w miarę luźny dzień od niepamiętnych czasów, w który to miałam zamiar naszyć ałtfitów w ilości hurtowej, siedziałam gapiąc się na pudło z materiałami i niespecjalnie walcząc z niemocą twórczą xD Sprawy przyziemne mnie dobijają... To przegląd auta, to jakieś odwiedziny przeciągające się w nieskończoność, to lekarz jeden, drugi, pińdziesiąty, to wieczna zaduma nad marnym żywotem :P Że też człowiek "siedzący cały dzień w domu" nie może po prostu siedzieć cały dzień w domu ;D
OdpowiedzUsuńWracam już :D siedzenie nad pudłem też zaliczyłam, nawet podwójne bo wczorajszą noc znów rozkminiałam cobytu i z czym, gdzieś mi wena zaczęła nocą uciekać :/ ale idę na fejsa wywiad zrobić co u Cię :D
UsuńWracaj wracaj , foć i pokazuj :D
OdpowiedzUsuńjuż wracam, zaraz w weekend wypuszczę posta nowego, bo lalki tuż tuż a ja jeszcze zalegam :D
Usuń