wtorek, 29 grudnia 2015

.. i po świętach

Wróciłam do domu, dochodzę do siebie po tych wariackich dniach :)  Każdy wyjazd niestety muszę odchorować, bardziej psychicznie, chociaż fizycznie też leżę i kwiczę.
Na dzień dzisiejszy pleśnieję jeszcze na kanapie, zbieram się do kupy, przeglądam pinteresta - znalazłam piękne szale szydełkowe, mam faworyta, mam wzór do niego, myślę nad włóczką i myślę, żeby go w nowym roku zacząć, ogarniam w myślach plan działania na najbliższe i trochę dalsze dni i tygodnie. Jest co robić. Nawet więcej - ilość czekającej na mnie pracy przeraża. Może dlatego jeszcze się za nic nie zabrałam :D
W zasadzie to robię sobie święta teraz. Na spokojnie, bez gościnnych występów ani gości u siebie. Nareszcie ;)






środa, 23 grudnia 2015

Merry Christmas everyone :)

Ja i mój inwentarz plastikowy życzymy wszystkim wesołych świąt, spokojnych, bez zgagi fizycznej i moralnej ;) oraz szczęśliwego Nowego Roku i udanego Sylwestra gdziekolwiek
i z kimkolwiek będziecie. Oraz życzymy Wam i sobie nawzajem kolejnego roczku lalkowego, równie udanego i przyjemnego co ten miniony. 
 
Delegacja plastikowa załapała się na focię:



A dziewczynki moje małe nawet na imprezkę, testują rement, który udało mi się wygrać w losowance na fb :) mają więc chyba nawet taką swoją namiastkę kolacji wigilijnej połączonej z oblewaniem roczka na blogu i z "urodzinami" Sherry...






Do zobaczenia w 2016 roku, będzie się działo ooooojjjjj będzie :)


For all of my non-polish readers - we all, my and my dolls, wish you a merry, merry Christmas and a happy New Year. I hope to see you here in 2016, because it will be a year of big, fantastic changes and beginning of something new for me, something dolly of course ;)  and I would like you to join me it these moments :)  Merry Christmas everyone :)

poniedziałek, 21 grudnia 2015

Armin - Dziewanna

 W ostatni wolny dzień w tym roku, czyli w niedzielę wczorajszą, zabrałam nareszcie Armin na sesję do lasu. Nowa niepokazywana sukienka, nowa peruka, w której wygląda idealnie, nowe akumulatorki do aparatu (nauczona poprzednimi doświadczeniami wzięłam świeżutki, naładowany komplet), karta do aparatu ta co zawsze. Telefon, bo w końcu idę w świat, kto wie co się może zdarzyć pod moją nieobecność w domu ;) Moja pierwsza sesja w plenerze z nią! Łaaaał!!! Po ponad pół roku odkąd ją mam, nareszcie!

No i przecież to się nie mogło udać.
Tym razem zepsuła się karta, a właściwie nie wiem co, aparat jej tam, wtedy, nie chciał czytać. W domu wszystko działało i działa bezproblemowo :(  Zrobiłam aparatem aż 4 zdjęcia, z których to pierwsze pod spodem jest najlepsze jakościowo. Oraz jakością samo w sobie nie powala. Jednakowoż ma w sobie coś, co mi się podoba mimo technicznych niedoróbek :)
Następne już telefonowe, jednak na coś się przydał, bo inaczej miałabym zepsuty humor na cały dzień. Obiecałam sobie, że powtórzę je po nowym roku, jeśli śnieg nie spadnie, bo wtedy będzie już całkiem inna sesja i sceneria :) ale mimo potatojakości podobają mi się na tyle, żeby je pokazać z małym ;) wstydem (ach ta jakość :( chociaż niektóre wyszły zadziwiająco ostro i ładnie)

Koniec tłumaczeń. Czas na Armin. Najwyższy czas.






 












 I zdjęcie roku <3



Cieszę się, że zdążyłam z tą sesją jeszcze w tym roku. To piękna lalka, cieszę się nią za każdym razem, kiedy na nią patrzę, mimo że jest tak zaniedbana w kwestii zdjęć i ubrań. Ta sesja to pierwsza próba nadrobienia zaległości i już wiem, że szycie dla niej muszę, po prostu MUSZĘ, wpisać w kalendarz roboczy, projektów mam tak wiele i w głowie i już na papierze, że chyba czas najwyższy zrobić z nich użytek, a raczej uszytek. Oraz zdecydowanie więcej plenerów, w okolicy jest kilka miejsc, które koniecznie chcę odwiedzić z nią i aparatem. Oraz zdecydowanie więcej czasu na to wszystko ;)

Jak na pierwszą sesję, oraz moje znane już NIEzdolności fotograficzne, wyszło chyba na co najmniej 3+? :) 

poniedziałek, 7 grudnia 2015

Emmeline...


Zapraszam do Jannette z Project Dollhouse na premierę jej cudownej, obłędnej i niesamowitej Emmeline (w moim seciku ;)) 

http://projectdollhouse.com/2015/12/07/mirror-mirror-on-the-wall-whos-the-fairest-of-them-all-miss-emmeline/ 

Post w sam raz na uczczenie roczka na blogerze :)

My first anniversary here *.*


niedziela, 6 grudnia 2015

Siostrzane sesje, czyli mikołajkowy post o wszystkim :)

Na samym początku dziękuję wszystkim za komentarze, a Ince przyznaję Puchar Komentatora :D  jeszcze nikt nie napisał tylu, naraz, w jeden dzień :)  nie jestem w stanie odpowiedzieć Ci na wszystkie teraz, wybacz, ale postaram się w miarę upływu czasu to nadrobić :) 


Bohaterką dzisiejszego wpisu będzie ..... Barbara.
Pierwsze primo - modelka nasza dziś prezentuje zestaw letnich ubranek, uszytych na próbę jeszcze latem, miało być ich więcej, nawet kilka sukienek popełniłam, i bluz, i szortów, ale chcąc nie chcąc porzuciłam ją, zawalona pullipowym szyciem. Tłumaczy to ich surowy wygląd ;)




Dziś jednak jest okazja wyjątkowa, dobra do prezentacji ciuchów bardziej współczesnych i mniej dyskotekowych (te letnie właśnie ;), jako że Barbara od niedawna spełnia się w roli - uwaga - starszej siostry :D
Nie wiem znów jak to się stało, przecież miałam nie powiększać barbiatkowej rodzinki, nie mam miejsca na nowe lalki a te co mam są zaniedbane aż wstyd. i przecież barbiatki to nie do końca moja bajka. A jednak. Tzn wiem jak. Barbara mnie obudziła któregoś poranka histerią z płaczem, że ona sama, że jak palec jedna jedyna, że nikt jej nie kocha (i ona nikogo ale tu się zacukała, zacięła i wróciła do lamentu), że Sherry znalazła siostrę, i że ona Barbara czuje, że też ma gdzieś kogoś. "Masz mi znaleźć siostrę" powiedziała, siadła jak księżniczka obok mojego laptopa i rytmicznie odmierzała stópką ćwierćsekundy. W zasadzie to miała rację, nie mogłam odmówić takiej prośbie. Zrobiłam więc kawę, siadłam obok, i po jakimś czasie znalazła się siostra dla B. Oszczędzę Wam opisów tych mąk piekielnych, jakie przeszłam czekając aż 24 godziny na paczkę ;)  co ja przeżyłam z Barbarą przez ten czas - to moje.
Dobijając z tym statkiem do portu - oto ona. Nowy członek plastikowej rodzinki i siostra Basi.





Wielki hug na powitanie (i czas na wysmarkanie w chusteczkę, po kryjomu, bo Barbara złapała wzrusza ale nie zdążyłam uwiecznić, rzadka to chwila i zamurowało mnie lekko ;)) 



Oraz już zdjęcia do rodzinnego albumu.




Mała Stacie, czyli po domowemu Stasia, również wydaje się być zadowolona z tego nagłego odnalezienia starszej siostry, widzę u niej już pewne zapatrzenie w Barbarę i powielanie niektórych wzorców zachowania i ubierania się :)  Baśka była wniebowzięta, oprowadziła małą po wszystkich półkach i kartonach,  poznała z resztą, gdakała niemal jak kura nad pisklęciem, ale minęło kilka dni i już zaliczyły pierwszą kłótnię, więc nie jest tak słodko jak się wydaje patrząc na te zdjęcia ;)
Stasia się zaaklimatyzowała znakomicie. Na tyle, że pożyczyła sobie bluzę w paski od Franczeski, a szorty od Sherry. Potem dotarła w poszukiwaniach do kartonu z ubrankami i jak rasowa dorosła Barbie zaczęła się przebierać:





Yeeeeee, znalazłam to co barbioszki lubią najbardziej!  Ruziowa, z tiulem, falbankami i w kwiatki! :D


Teraz wszyscy są zadowoleni. Dziewczyny odzyskały swoje ubrania, a że jakoś żadna nie chciała się przyznać do posiadania różowej, kwiecistej, falbaniastej i tiulowej sukienki ;)  to od teraz należy do Stasi. Mała zachwycona. Prezent idealny na Mikołajki. 

A właśnie. 

Jak zapewne wszyscy zainteresowani wiedzą, dziś są Mikołajki. Ameryki nie odkryłam ;) 
Co prawda nie trzymam się ściśle wyznaczonych dni w roku, które "uprawniają" do obdarowywania siebie bądź bliskich i kupuję, zwłaszcza dla siebie, prezenty co chwilę i bez okazji, najczęściej związane z tym, co lubię robić, czyli lalkowe, nitkowe, szyciowe itp. Ale skoro jest okazja, dzień, który usprawiedliwi kolejne zakupy, to dlaczego mam z tego nie skorzystać?
Zwłaszcza, że wczoraj musiałam zapłacić gruby mandat mojego ślubnego... :/   hyyyymmmmm... 
Zrobiłam więc kolejny napad na pasmanterię, i naprawdę - to jest mniej niż połowa z tych, które chciałam kupić :)  jednakowoż za wszystkie musiałabym zapłacić tyle co za mandat, a to jednak trochę za dużo wydatków jak na jeden dzień. Przyjemność kupienia reszty zostawiłam sobie na nadchodzące urodziny dziecka i moje imieniny. No i przecież pod choinkę też trzeba coś położyć ;) 





Od dawna chodzi za mną kilka projektów włóczkowych (te włóczki akurat na nielalkowe cuda), zrobiłam nawet kolaże z tych zdjęć, które mnie kolorystycznie bądź wzorkowo inspirują, ale że nie znam źródeł wszystkich, więc tu nie wrzucę. W sam raz na te wieczorne godziny usypiania panicza, i nocki, i oglądanie filmów, i wszystkie inne chwile kiedy nie mogę klekotać maszyną.


Na dziś koniec, ufff, kto dotarł aż tu, ten w nagrodę otrzymuje uścisk dłoni prezesa ;) oraz obietnicę niedługiego kolejnego postu i możliwość wybrania tematu - druga nowa lokatorka od pierwszej cudownej dollmakerki czy chwalenie się współpracą z drugą cudowną dollmakerką (ta moja skromność, i te liczebniki...)?