sobota, 11 lipca 2015

2 miesiące szycia w skrócie

Zrobiłam kolaż w małpce, ponieważ ładowanie 11 zdjęć do posta to trochę za dużo jak dla mnie, zresztą i na fb się przydał ;)  mogę więc w wielkim skrócie pokazać co nowego się uszyło, w ciągu tych ostatnich 2 miesięcy kiedy to niczym się nie chwaliłam bo nie miałam kiedy. Ani jak. Ani fogle. Dużo tego nie ma bo i czasu było mało, ale jednak coś tam się nazbierało. Kolejne już się robią jejejeje :D

Proszę Państwa oto miś.


Oraz dwie, które się nie zmieściły ;)


 


Uciekam do szycia, dzień się kończy i mój wolny czas też, a tu tyyyyyyyyle roboty...

niedziela, 5 lipca 2015

Walka z dredami

W nocy o północy (poważnie). Stan przed :

Gniazdo z wierzchu nie wygląda bardzo źle, no od połowy już dredy ale taki lajcik


E no co tooo


WTF??? Kot się tym bawił???


 I tak jest po całości niestety. Może odżywka, szmaponik, spa z jedwabiem?
 Ten błysk to po ś.p. odżywce z ojejkami jakimiś. Pachnie kokoskiem. Fafuła niewzruszona, trzeba to sposobem wziąć.
Narzędzie zbrodni, u mnie się na to mówi dratwa, taki szpikulec do robienia dziurek w skórze (nie ludzkiej) :)


Stan na rano po dłubaniu od 22 do 2 w nocy. To na ręce to to. Noooom... jakaś 1/10 całości. Ale miałam przerwy więc w sumie może 2,5 - 3 godziny mi to zajęło. Bella ma nieruszone nożyczkami oryginalne kłaki do kostek.


Wczoraj w nocy dodziubałam więcej, ale robota jest ... hmmm... powiedzmy, że uczy cierpliwości i żeby nie być pazernym, że się nie da za dużo naraz, że ciężkawo jest jednocześnie czytać i dziubać bo jak się nie patrzy to można sobie wbić szpikulca pod paznokieć i to boli ;)  ale ogólnie mam radochę, że siamasiama i że bidulę ratuję i będzie śliczna niedługo.
BidaBella została też przechrzczona na Lulę vel Julę :D

Uciekam do dłubania, jutro kolejny pracowity planowo szyty dzień :)

czwartek, 2 lipca 2015

Belle z Disney Animators czyli marzenia do spełnienia

Może jestem niesprawiedliwa, pokazując najpierw najnowszą dziewczynkę w mojej gromadzie, ale ojtamojtam ;)
Bella, księżniczka z Disney Animators, 16-calowa mieszka ze mną od 2 godzin :D
JAK??? Ano, prosto, prościej chyba być nie mogło :)  Znalazłam ją w poniedziałek w internetach, napisałam do sprzedającej, we wtorek wieczorem wymiana maili z panią, cudnie przemiłą osobą, która chyba z nieśmiałością pewną przyznała się, że też zbiera lalki, Kelly/Shelly :)  wczoraj wiadomość, że lalka wysłana, dziś w południe cukierka odebrałam :) 
Do ostatniej chwili nie myślałam, że naprawdę przyjdzie, jakoś to do mnie nie docierało, że to ot tak, prosto, chciałam i mam. A jednak. Mam. Bellę. Jedną z najsłodszych według mnie księżniczek z tej serii.



Gabarytami jej jestem zaskoczona trochę, najbardziej chyba przez złe wyobrażenia. Czytając komentarze innych właścicieli DA, że wielkie, że nie ma miejsca na nie itp. spodziewałam się jakiegoś kloca, te 40 cm urosło w mojej wyobraźni do co najmniej 70 wzwyż i 40 wszerz :)  a w rzeczywistości do drobna lalka, największa jest jak zwykle głowa, ciałko rozmiarami albo podobne albo mniejsze od standardowych lalkowych bobasków. Taka lalka na łokieć i w brzuszku/barkach trochę szczuplejsza od mojego normalnego w grubości swej przedramienia :) ogólnie zaskoczona jestem na plus, fajna drobineczka i w sam raz do ubierania w kapiące od cukru ubranka.

 Pieczątka na potwierdzenie, że to naprawdę disnej oridżinal princzesssssss

I na końcu śliczny cukierkowy uroczy dziubulek i ogromne oczyska asaaaaasaaaasa:D
Oraz sfilcowany prawie wręcz kołtunik na głowie, przez co zaraz teraz idę ją podtopić w misce.   Tylko doczytam co jej trzeba z tym zrobić ;)


Miała też na ciele plamki itepe ale magiczna gąbeczka doczyściła w 30 sekund wszystko poza maźnięciem z fioletowego długopisu na stópce. Może pumeks da radę ;) Przebarwień brak. Sukienka żółta też była, ale już jej nie ma, była tak postrzępiona od środka i poplamiona prawdopodobnie pleśnią, że zakończyła żywot w koszu. Nad czym absolutnie nie ubolewam, chciałam tylko lalkę, sama jej uszyję sukienkę, pięć, pisiont sukienek :D

A w sumie największa niespodzianka to dla mnie dlatego, że wtorek był naprawdę ciężkim dniem, wszystko co do południa mnie cieszyło - popsuło się po południu i to tak, że wieczór zaliczyłam z bólem głowy i brzucha z nerwów. I ta rozmowa z właścicielką Belli, taka przyjemna, tak nierealna w ten wredny wieczór, i to, że dopiero przecież co wystosowałam oficjalny list gończy na forum za tą lalką nie wierząc absolutnie w to, że ją znajdę, bo kto by chciał oddać taką ślicznotkę, no ale może może... I bach, znikąd, sama ją znalazłam i w tempie bardziej niż ekspresowym jest :) 

I och ach znalazłam jeszcze wersje 12 calowe, czyli jakieś 27 cm, ale dostępne tylko na aliexpress a tam paypala nie akceptują, a ja karty kredytowej nie mam. Buu.


Ok. Idę zacieszać dalej a Bella zaraz zląduje w wannie na pełnym spa, zanim wezmę się za ubranie jej w cokolwiek :)